Nie, nie gaś jeszcze płomyka, proszę,
Niech na dnie się snuje i tli.
Nie duś boleśnie próżniowym kloszem,
Nie pozwól go zalać przez łzy.
Nie rwij gałęziom liści jesiennych,
Niech wiatr ukołysze do snu.
Nie pal nadziei na letni październik,
Nim mróz nie zatopi w nim kłów.
Nie, nie dopijaj jeszcze herbaty,
Lecz szklankę przytul do warg.
Niech usta stygną wolno, na raty,
Kłam, że to z nich bije żar.
Nie, nie patrz jeszcze w dal z progu rozstań,
Poczeka bilans zysków i strat.
Dla ciebie droga jest przecież prosta,
Niech mój łagodnie zawali się świat.
Commenting expired for this item.
No comments