czas nastroszył się jak jeż
i kuje
a ona
akwarelami
maluje dla niego
obrazki z miejsc
w których była
czekała
przygryzała oddech
jak czerstwy chleb
i liczyła
Bóg jeden nawet nie wie na co
słonce zaszło
oczy też
pusta ławka nad jeziorem
uczuć białych jak łabędzie
Lyla
niewykorzystanych szans się nie wybacza
ten tembr głosu
ta przewrotność losu
on zrobił krok w jej stronę
ona odleciała
i tego nie da się cofnąć
gałąź była cienka
pocztówki rzucone na wiatr
przez okno pociągu
mapa snów
na której stacji wysiąść?
Commenting expired for this item.
No comments