Zachowujmy się po cichu.
Znamy go przecież, na tyle by wiedzieć,
że jeśli podniesiemy głos naszych szczęścia słów
on stanie się prześladowcą.
W czapce, okularach i długim płaszczu będzie śledzić
i bezwzględnie zaatakuje nasze szczęście
podczas naszego wspólnego spaceru,
gdy spokojnie i pewnie trzymamy szczęścia dłoń
i na pół chwili zerkniemy lekko w lewo za opadającym
przy naszym ramieniu jesiennym liściu.
W szarpaninie z wiadomym już skutkiem,
odepchnie i skumulowaną siłą wszystkich mięśni
poturbuje nas dociskając każdym kopnięciem do chodnika,
który wydaje się nie mieć końca,
gdy on ciągnie nas za sobą i zdziera już nasze ciało.
Strzepuje profesjonalisty dłonie nad naszym żalem
i wtedy zauważamy,
że do klatki piersiowej i jej obumierających tkanek
przyczepił się właśnie ten liść,
na którego spojrzeliśmy,
w ostatniej naszej wspólnej chwili ze szczęściem,
gdy szliśmy tak spokojnie w parku za rękę.
Commenting expired for this item.
No comments