miał być uśmiechnięty - dziwny jakoś wyszedł
trochę skoślawiony drobiną nostalgii
sens bokiem ucieka w trywialnym bełkocie
tu postawić kropkę - może tak zostawić
staram się, lecz wersy pogubiły wątek
w głowie metafory zmielone z liczbami
spływają na stronę w rymowanej pozie
tlącą się iskierkę kleks złośliwie dławi
męczę się ze sobą, praca siły zżarła
oczy przepalone przywarły do kołdry
neurony już do snu takt budzika składa
jutro bladym świtem dzwonek słuch użądli
znów pewno nad ranem, nim z łóżka się zwlokę
wiersz zmięty z pościelą twoje oczy wskrzeszą
uśmiechniesz się czule nad śpiącym nielotem
i westchniesz z przekąsem - umarły poeto
Commenting expired for this item.
No comments