Odeszło jak wody płodowe
Nie było nowych dlatego
czekało się na druciarza
Przepalonego garnka z dziurą przy dnie
nie wyrzucało się był zbyt cennym
Gdy nadchodził raz na pół roku
było go słychać z daleka gdy
śpiewnym głosem wołał
„GAAAAARKIII DRUUUUTOOOOWAĆ”*
Matka wysyłała nas przed
Abyśmy go ściągnęli do nas
Warsztat miał w drewnianym plecaku
pełnym tajemniczych kleszczy nożyc
klepaków młotków i zwojów blachy
A w małym okrągłym pudełeczku
białe ciasto które ugniatał palcami przed użyciem
Łatę robił z okrągłych blaszek zagiętych
pod kątem prostym i nita ale
wcześniej między garnek a łątę dawał
białe ciasto po czym zaklepywał
Po robocie pił herbatę która zrobiła matka
A nas dzieci najbardziej
ciekawiło tajemnicze białe ciasto
Co kleiło dziury w żelaznych garnkach
*-zapis fonetyczny
Commenting expired for this item.
No comments