Choć staram się dokładnie ważyć moje słowa,
poddając analizie ukryte znaczenia,
na ekran nie opowieść, lecz oślizgły robal
wypełza z klawiatury jak wyrzut sumienia.
Nie znoszę z robalami obcować zbyt blisko,
więc walczę z obrzydzeniem jak dzielny samuraj.
Wciąż piszę. Skąd ta wiara, że jak wyznam wszystko,
położy to kres moim mentalnym torturom?
Czy to wiara wrodzona, czy raczej nabyta?
Czy wierzę tylko dzisiaj, czy może codziennie?
Czy tylko mam nadzieję? I kto o to pyta?
Nieważne. Póki piszę, lżej mi w tej gehennie.
Commenting expired for this item.
No comments