Przeskakując kałuże
brnąłem w tą jesień
jak w kłamstwo.
Sepia Twojego ciała
zbladła.
Naciągnęłaś
sweter
po samą szyję
strachu.
Już czas do drogi.
Moje słowa jeszcze kluczą
stadem ptaków,
rozpływają się we mgle.
Commenting expired for this item.