Language
Wolność
Year of Creation: 2012 | Published: 2016-03-08 | Theme: About inner freedom

myślę to zdrowie
dzisiaj wiele wytargowałem od Boga moja dziewczyna
wygląda na szczęśliwą nie jestem od niej aż tak różny
w tym podobieństwie soczyste jabłko spływa mi po brodzie
jak wodospad pełen białej piany i źródlana rzeka
którą kiedyś Bounty przyłapał na płynięciu
drąc się wniebogłosy w dolinie: „kurwa jak tu pięknie”
 
wolność jest zawsze dla kogoś i od kogoś
sytuuję się w resztce niedopitej kawy niedogolonej brody
jestem żałosnym grubym mężczyzną który widzi czerń
ale pod nią zieleń i biel jak czapki wydzierane z głów
co będzie po mnie jeśli nie płacz matek i wielki chorał
to za dużo dla mnie za mało dla mojej małej Izabelki
 
przecież ona malutka w pieluszkach białych łaszkach
rad bym ją przytulił i  uchuchał ja człowiek
pędziwiatr migotliwych cieni wariat z pentagramem
u bosej stopy u której kołacze wiatr i kłódka
 
 
bo już wiatr dobija się do domu nagle
jest przerażająca cisza w domu rodzice
ci młodzi rodzice ułożyli swoje dziecko do snu
małą Izabelkę okruszynkę z jabłka ogryzek z pomarańczy
małą Izabelkę w białych pieluszkach mój łyk
czerwonej herbaty kiedy patrzę w puste białe niebo
i chmury straszne głęboko i ciemno niebieskie
żółte i złote a ja siedzę na krześle przy biurku
patrząc w to ogromne okno w to ogromne niebo
odkrywa się z głębi wypływa pieczara mojego strachu
boję się wielu rzeczy boję się o moją Izabelkę
w białych pieluszkach czy żona będzie dbać o nią
i czy mnie namydli plecy
w ten czarny niedobry dzień?
 
biel jest oślepiająca nad ranem budzi się
stary mężczyzna zmęczony życiem jego rodzice
wciąż młodzi załamują ręce a on wciąż
w książkach śpi z ogromnym białym misiem
ma gazy w brzuchu i często puszcza bąki
w smrodzie siedzi wraz ze swoją żoną
jak dobrze że Izabelka w białych pieluszkach
jest daleko
 
podchodzę do okna widzę ich wszystkich
ten cały niezbyt ładnie pachnący pokój
wielkiego białego misia i wiekuistą tajemnicę
która dobywa się z maleńkiej piosneczki
dzieciątka Izabelki w białych pieluszkach
w białych łaszkach
 
patrzcie siedzą przy stole piją brązową
gorącą herbatę mężczyzna sięga do paczki
po papierosa żona cierpliwie siedzi przy stole
je lody waniliowe
 
wygląda na to że nie zbiera się na burzę
błyskawice te żółte złote błyskawice są gdzie indziej
oni delektują się swoim domowym pięknem swoją
domową rozkoszą za chwilę pójdą popatrzeć na maleńką
śpiącą Izabelkę w białych pieluszkach
 
coś jednak grzmi w środku i nikt nie wie
co to takiego jest coś niedobrego rozsadza od wewnątrz
ten śpiący martwy dom stoję na czatach trochę z boku
na świeżym powietrzu na tle przepastnego nieba
to wszystko wygląda inaczej nikt nie troszczy się
o maleńką śpiącą Izabelkę w pieluszkach
białych jak chmury na ciemnym granatowym niebie
 
jestem wolnym człowiekiem a przecież
jestem częścią tego domu sam z niego wyszedłem
i swój dom stworzyłem na podobieństwo starego
ptaki czarne gwarki z czerwonymi dzióbkami
i kanarki o zielonych i żółtych skrzydełkach
 
jestem tym domem tym domem niewoli
uciszam moją dziewczynę i za nic mam gniew Jahwe
o Panie jeśli to możliwe przebacz mi
o Panie!
niedługo z tego domu wyjdzie dorosła Izabelka
w przemoczonych mokrych pieluszkach
 
deszcz kapie jest pod chmurą
szaro w ogrodzie nikogo nie ma

If you liked, say thanks for author
Nice6

Report a problem

Commenting expired for this item.

Comments
świetny!
Magdalena P - 2016-03-13 09:23:28
Author
  • Poems: 5
  • Comments: 0
  • Last login: 4 years ago