Umiera wieczór przy ciepłym lecie,
W objęciach żartów winem spływa,
Pąsem słonecznym barwi toń morską,
Schodząc ze sceny przed gwiazd kurtyną.
Opadłe słowa na wody taflę
Jęły się mowy jej szumów uczyć,
Na alabastrowych kartach brzegów
Pamięć ich rozmów się wiatrem kruszy.
Ostatnie tchnienia pól lawendowych
Piszą radości twarzy słonecznych,
Młodości wdzięki życiem rozgrzane
Skrzą się złoto w słowy naiwnych.
O miękki firmament myśl oparta
Chłonie cierpnącą pod chwilą skórę
I dłoń na dłoni- kaganek czasu
Co to wspomnienie do żywych wzbudzi.
Please login first to comment.
No comments