Im dłużej wpatruję się w rzekę wijącą się wzdłuż miasta, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak często podążamy tymi samymi ścieżkami. Odnajdujemy piękno i spokój w tych samych krajobrazach, w tej samej zieleni. Łączą nas miejsce, rzeka i samotność. Dzieli nas jednak czas i przestrzeń. Milczymy mijając się w dusznych korytarzach. Milczymy o zmierzchu lub świcie patrząc na oświetlone miasto.
Tymczasem mgła opanowała miasto i ani myśli odpuścić niebu, drzewom, ulicom. Rozsiadam się na krawędzi snu, prostuję skrawki kartek, które znalazłam w kieszeni płaszcza. Wszystkie litery płoną.
Commenting expired for this item.
No comments