Zamalowałem twój portret zwiędłą czerwienią.
Taki kolor ma zasuszona róża
złożona w pudełku po butach,
na wieczne przypomnienie,
że istniałaś.
Ten kolor miały też słowa
dotykające zmysłów,
gdy cisza zamieniała się w szept
i nie było już odwrotu.
Twoje paznokcie na moich plecach.
Pięciolinie wykrzykników i pauz,
całe piano i forte
naszej symfonii złudzeń,
póki drugi skrzypek
nie okazał się pierwszym.
Commenting expired for this item.
No comments