karbonowe chmury
zatrzymały się nad miedzianym dachem
sierpień obejrzał się przez ramię
pomidory które dojrzewają na oknie są gorzkie
ale oni jeszcze tego nie wiedzą
czajnik bulgocze
kot okupuje kanapę
widzę jej twarz za idealnie wypolerowaną szybą
te smugi to tylko cienie minionych trosk
co przykuwa wzrok to uśmiech
lekko pęknięty a jednak
dostałam od niej listy z niezwykłych miejsc
słowa szumiące w muszelkach
i niewysłane pocztówki
chociaż mnie nie widzi
to macham do niej trzepotem ptasich skrzydeł
szepczę niczym mantrę
nie patrz z lękiem w jesień
trzeba wyjść
spójrz na to drugie czy już nawet trzecie życie róż
nie wpuszczaj do domu tych wszystkich much
Commenting expired for this item.
No comments