Zabłądziłbym na tej wyspie
spowitej we mgłę,
którą rozgarniasz palcami
jak włosy.
Znasz wszystkie ścieżki
od Milton po Hills Road
jak własną kieszeń,
nie zwiodą cię błędne ognie.
Kawa stygnie
w pół drogi do ust,
między obowiązkiem
a pragnieniem.
Tęsknisz.
Wiosną kwitną magnolie,
a kot przynosi
półżywe żaby
ze strachu,
pytasz czy jestem?
Nie pytaj.
Commenting expired for this item.
No comments