kiedy nie pachną już bzy
jak winny pachnieć wiosną
wygryzam do krwi palce
w szaroburym niebie
wiercę zmysłami dziurę
przez chmury i wulkaniczne dymy
i wszystkim
nie tylko mnie
koniec wydaje się bliski
ciekną strugą łzy
milkną ptaki
maj nie jest już majem
strefa wolnych lotów
zamknięta przez strach
na klucz
do odwołania
studzi zapał śmiałków
krzepnie w żyłach krew
i miłość w przestworzach
umiera na zawał
po cichu
niespiesznie
pochłania ją śmierć
kiedy nie pachną już bzy
Commenting expired for this item.
No comments