Wróciłem!
Słyszysz zdziro!
Pomóż mi otworzyć ten cholerny zamek,
Nie widzisz…? ręce mi się trzęsą!
Otwieraj, dziwko!
Bo wywalę drzwi!
No nareszcie.
Tak, znowu piłem.
Uchlałem się i będę rzygał.
Nic Ci do tego!
Porozpieprzam meble i potłukę lustra,
Zwymiotuję do zlewu i uwalę się na kanapie,
Co Cię to kurna, obchodzi?!
To mój dom! Ja tu jestem panem i władcą!
Milcz, gdy do Ciebie mówię!
I tak nie posprzątasz i nie ściągniesz mi butów.
Nie potrafisz! Niczego nie potrafisz.
Zdechłabyś gdyby nie ja!
Nawet ugotować nie umiesz!
Wstyd mi tylko przynosisz.
Wstyd i cierpienie.
Uczepiłaś się mnie jak gówno psiego odbytu.
Śmieją się z nas, gdy idziemy razem ulicą.
Boże, jaki ja byłem głupi, że się z Tobą zadałem!
Najchętniej obiłbym tę Twoją głupią mordę!
Sprałbym na miazgę!
Gdybyś Ty w ogóle miała mordę!
Wytłukłbym Cię z siebie, zapomniał,
Bylebyś się wyniosła raz na zawsze!
Wracaj skąd przyszłaś, słyszysz, dziwko!?
I jak Ty wyglądasz! Zmarszczki, sińce, opuchlizny. Ropiejesz.
Siwe kudły wyłażą Ci kępami.
Najgorszy jest ten ohydny odór. Cuchniesz jak chlew.
Jak śmierć.
No, przyznaj się suko, ilu miałaś takich frajerów jak ja,
Ilu za Tobą poszło, ilu załatwiłaś, co, no powiedz…?
Nie odzywaj się, milcz, mówię!
Zawsze, gdy się odezwiesz, boli i chce się wymiotować.
Chodź, lepiej się napij ze mną,
Może jak się uchlamy do reszty, to zapomnę o Tobie.
Co „nie pijesz”, jak „nie pijesz”?! – pijesz!
Jak ja piję, to Ty też. Zostały nam tylko wóda i prochy.
Pamiętasz? – „póki śmierć nas nie rozłączy”.
Do końca razem!
Ty suko, dziwko, Ty…
Ty…, ty...!
…
Już zapomniałem nawet
Jak Ty w ogóle masz na imię...
...
Jakoś tak smutno…
...
…
AIDS?
No… powiedz coś...
Commenting expired for this item.
No comments