Kiedy były malutkie
kłębiły się blisko przy mamie
Sypały jej piasek do buta
Hossanna śpiewała szczęśliwa
Najpierw kreska na ścianie
lekkie pęknięcie na wylot
Nie ważne mówiła mama
Niech oda znów brzmi do nieba
Poczwarkom rozkwitły skrzydła
a ostre kolce odwłoku
Kłuły niewprawnym gestem
tych co byli najbliżej
Nie szkodzi mówiła mama
młodość ma swoje wzloty
Jeszcze byle do wiosny
a potem dom na skale
Lecz zamiast motyli jak trzmiele
buczały groźnie i basem
Każdy chcąc uszczknąć swego
sięgał po pole brata
Nie trzeba prosila modliszka
samca nie było od dawna
Chodźcie tu moje robaczki
wybudujemy na piasku
Szarańcza się wzmaga ciemnieje
już niebo przykryła sińcami
Idzie kroczek za kroczkiem
aby nie deptać robaczków
Było ich tyle wyrosły...
Nie czekaj, nie będzie wiosny…
<!--[endif]-->-->
Commenting expired for this item.
No comments