Chcę cię po kęsie, makintoszu chrupać z wdziękiem,
wbijać siekacze, po korzenie, w słodkie miąższe.
Nie dla mnie gruszki, (choć też w smaku nie najgorsze),
ja wolę jabłkiem mamić zmysły, aż mózg mięknie.
Mega ochoty na twój smak bezwstydnie prężę,
(czyś papierówką, jonatanem, czy kosztelą).
Jabłuszko pełne snów zdobędę przed niedzielą,
bo mi nie straszne hesperydy ani węże.
Bez ciebie mgły u stóp się ścielą siwym smutkiem,
tęsknoty jęczą i zwisają w snach pomiędzy.
Dojrzewaj w słońcu. Ja się zjawię jak pink lady,
aż zatracimy się, ząb w ząb, w poezji chrupnięć.
Commenting expired for this item.
No comments