mam kolegę na dole wygrzebuje jedzenie
ze śmietników dokarmiam go czego nie zjem
to jemu daję
codziennie schodzę z nowym pakunkiem w worku
nawet się nie pozdrawiamy ale wiem że dzięki niemu
istnieję bardziej
gdyby nie on nie miałbym co robić z jedzeniem
które by się zmarnowało poszło na stratę
mój brodaty kolega w obszarpanej koszuli
ostatnio widziałem jak pił moją wodę
jadł moją bułkę przegryzając starym
schorowanym jak sknerus mckwacz serem
mój brodaty kolego obszarpany starcze
dziękuję ci że jesteś na dole
dziękuję ci że jesz mój chleb pijesz moją wodę
jesz moje spleśniałe śmierdzące sery
twoje rany już zostały przebite
moje wciąż gotowe by otworzyć się na oścież
wylać niepowstrzymaną falą jak fraza
Odojewskiego czy moja w przypływie
wylać niepowstrzymaną falą
kiedy świat otworzy się na zagładę
przejście i przyjście
apokatastasis
na białej szacie z obłoków i chmur
to ty będziesz tym pierwszym który powita
nowe niebo
moje białe pierzaste niebo
i moją babcię która rychtuje mi obiad
w starej kamienicy na ulicy Prażmowskiego
wśród ogrodów garnków starych skurzonych obrazów
kanap koców świętego krzyża dywanów kilimów
białych haftowanych obrusów starych talerzy
zieleni drzew jabłoni kwiatów
ogrodu który oddycha otwarciem
i zamknięciem
to że jesteś ze mnie
to że jestem z mojej babci
to że przyjdzie wysłannik
to że czekamy na niego
skuleni w naszych kątach
moja opowieść otwiera się na przyjście zagłady
ona jest blisko bliżej niż przypuszczamy
staliśmy się dla siebie nadmiernie przeźroczyści
wysyceni nasyceni obcym dziwnym światłem
które nie jest ludzkie
i nawet ten brodaty obszarpany kolega ze śmietnika
nawet on jest bliski wiedzy
i tylko małżeństwo spożywczych sklepikarzy z dołu
wśród ogórków cukinii zupek z proszku
pomidorów cytryn wód mineralnych ziemniaków
pietruszki i kalarepy
zdaje się wierzyć że świat nie skończy się nigdy
w istocie byłem jestem i będę oszukiwany
przez tych którzy mi wmawiają że jestem
a ja moje istnienie odczuwam silnie zbyt silnie
jakbym był jedynym człowiekiem na ziemi
i opowieść o mnie zatacza coraz szersze kręgi
obejmując świat i wszechświat jak obwarzanek
który kupuję od baby w rynku a który przecież
już nie smakuje jak dawniej
wieszczę zagładę tu w przytulnej szafce
w czterech ścianach mojego zeszytu w kratkę
czekam wraz z moim kolegą Kubą na nowe
niewidzialne przyjście Mesjasza odmianę
światło na wschodzie i zachodzie
ostatnia nadzieja i pierwsza
a także mój mały świat jak niewinny brązowy wróbelek
który na chwilę schował się w zeszycie w kratkę
Commenting expired for this item.