na skwerku jak kołek w płocie
w Sopocie
na ławce tkwił gość pod wpływem
wraz z piwem
i uparł się we mnie wlepiać
swe ślepia
gdy tam godzinę siedziałam
bez mała
spotkanie z miłą osobą
tuż obok
zaplanowałam po pracy
i cacy
umilić chciałam czekanie
czytaniem
ale zaczęłam się zwijać
bo pijak
posyłał mi wciąż buziaki
przez krzaki
mamrotał ochrypłym głosem
pod nosem
i z ławki powstał on w końcu
ku słońcu
do mnie udając się w drogę
po ogień
zadziwił się że nie palę
tak wcale?
i dodał jako suplement
komplement
żem najpiękniejszym z odcieni
jesieni…
…tutaj nastąpił moment poetyckiej zadumy mojego rozmówcy, który zaowocował głębokim, niemal egzystencjalnym pytaniem:
październik listopad… wrzesień
to jesień?
Commenting expired for this item.
No comments