1.
Przy stacji benzynowej śpiewają słowiki.
Też sobie wybrały miejsce na pieśni.
A jeśli – one mają rację?
Czy mam stanąć okrakiem, odważnie, po męsku
na półce z płynami do czyszczenia szyb
i wyć – na swój ludzki sposób?
Ptakom jest łatwiej. Chowają się w drzewach.
Blamaż im nie grozi, a w najgorszym razie
chwilowa zaduma dostawcy pralinek.
I to bez szkody dla nich i słodyczy.
Kiedy ptak milczy – też się dobrze miewa.
Uskrzydlony żyje na obrzeżach mapy.
Zegarka nie nosi. A do tego nie wie –
co jest pod drzewem i pod spodem drzewa.
2.
Co jest pod spodem? Metalowy zbiornik,
za nim gęstwa rur odporna na wstrząsy.
Rzetelne produkty. Myślałby kto, że piekło. Niestety.
Piekło nie przetrwało obróbki empirii.
Wyciekło. Pozostała dziura.
To z niej pompuje się sprawnie
kaloryczną mieszankę potworów pustyni,
która tuż pod niebem zamienia się w nic.
Przedtem skraca przestrzeń i czas pruje jak rozdarty rękaw.
Skutecznie. Zrywa się nić wszelkich powiązań.
3.
I można powiedzieć
nie trzeba – czemu nie
zasadą działania benzyny jest skrót.
Także dla zasady
nie trzeba – a można
skrócić jej potęgę do sylaby smród.
I dopóty – dopóki
nie skończy się złoże
sprężać się będzie dobrobyt i chaos.
A słowiki, drzewa,
cała reszta stworzeń
będą czekać na nowe stworzenie.
Commenting expired for this item.
No comments