Sjesta
w Malej kafejce pod parasolem
słońce oplotło mnie tysiącem ramion
leniwe muchy przechadzają się po stole
jakby okruch cukru czekały
wyczesany Barmann
z obojętną wobec słońca twarzą
bez emocji rutynowo podaje napoje
filiżanki wonnej kawy
jest południe Żar zenitu
ocieram krople potu
Sjesta w upał
obrosła nawet w kacie drzemią koty
omdlewa dzień
w rozpalonym słońcu pachnie
Lawendą i zmęczonymi ziołami
długo czekałm na gorące lato
Commenting expired for this item.
No comments