Już prawie zapomniałem czym było
to, co właśnie minęło.
Wciąż nie wiem czym jest to drugie
nadchodzące teraz.
To samo nowe czy inne stare?
Kochające czy nienawidzące?
Ze wzajemnością czy bez?
A może zupełnie mi obojętne?
I dla kogo na oścież otwarte,
dla kogo zamknięte w sobie?
Czy tamci to też my,
czy my to nigdy oni?
Jak oszalały,
ze strachu i gniewu
krzyczę
na wszelki wypadek,
na wszelkiego wypadku stanowczą nieuchronność,
na deszcz, wiatr i burze,
na słońce i bezchmurne niebo,
na piekło,
na żal i nadzieję,
na własną złość,
na złość wszystkim.
Krzykiem wstrzymuję zegary,
niech wreszcie przestaną bić
tak boleśnie.
Commenting expired for this item.
No comments