ten dzień był wyjątkowo trudny
spotkałem proroka na którym mi zależy
doprowadził mnie do niego znikąd
kawa i papieros w ogrodzie
potem długi marsz do biblioteki
robienie zakupów krzyk
złe myśli o Ewelince i uzewnętrznienie
rozmowa z ojcem o trudach życia początkującego literata
kilka przychylnych uwag od ludzi
którzy mnie znają i od tych którzy mnie nie znają
ważna decyzja która dojrzewała we mnie stopniowo
chaos w ciszy mieszkania kiedy Ewelinka śpi
owinięta szczelnie kołdrą jej głowa na poduszce
widziałem dzisiaj starszego pana ważnego poetę
który z zachwytem podpatrywał ptaki
domyślam się teraz że on wie co jest ważne
spokój zieleni kwiaty zielone kwiaty i ogród
w tym wszystkim łagodne przemijanie i cierń
mój cierń który rósł wtedy w ogrodzie
kiedy usiłowałem podać rękę ale nie mogłem
ze względu na podobieństwo (podobno dwa takie same
wektory się odpychają) wyszedłem z ogrodu
bardzo podekscytowany nawet zaniepokojony
zadzwoniłem do Ewelinki ale nie chciała rozmawiać
mój niepokój towarzyszył mi przez okrężną drogę
do domu wypożyczenie książek z biblioteki
zrobienie zakupów te wszystkie męczące czynności
które muszę pokonywać za dnia a które odrywają
mnie od meritum zanim podjąłem ważną
decyzję świat był tekstem do przepisania
ale zaczyna we mnie dojrzewać myśl że to
złudzenie optyczne rodzaj fantasmagorii
iluzji za którą podążałem bardzo długo
bo chciałem być kochany zrozumiałem dzisiaj
że nie tędy droga wiersz potrzebuje spokoju i ciszy
długiego dojrzewania we wnętrzu wschodzącej wiosny
jak wole serce kasztana czy wole serce czereśni
wiersz powinien spaść i rozbić się o ocean
a potem wypłynąć przygarnąć rozbitka poetę
tak w istocie zanim podjąłem ważną decyzję
błądziłem między wersami nigdy nienapisanego wiersza
czy teraz wiem co jest dobre? nie wiem
jedynie próbuję i smakuję nową okoliczność
dojrzewa we mnie jak cierpkie wino złe myśli
o tym że byłem oszukiwany przez tych
o których uważałem że mnie kochali
to w czym jestem teraz można nazwać
mniszym ascetycznym doświadczeniem
pustyni ja chciałbym na nowo narodzić się
lecz pewnie nie przyjdzie to łatwo zanim
z drzew spadną dojrzałe owoce jeszcze będę musiał
długo pocierpieć w słońcu i deszczu
czy zatem zdradzam po podjęciu ważnej decyzji
czy moje wycofanie można nazwać ucieczką gestem
obrażonego na świat pustelnika? nie chyba nie
ja jedynie próbuję nowej materii próbuję się wgryźć
w drewno i deszcz wyobraźni co z tego wyniknie
nie wiem może spadające wiry i krople nauczą mnie czegoś
o naturze spadania i deszczu
do tej pory byłem wśród ludzi wyjałowiony pusty
teraz deszcz kwiatów róż cierni ostów kropel
mlecznych i ciemnych burzowych kropel znaczy moją pamięć
zostałem zapamiętany jak zostanę zapamiętany?
jako ten który nie bał się deszczu?
codziennie chodziłem i pokazywałem co tydzień
pisałem dla tych którzy mnie kochali
uczestniczyłem w wielkim oszustwie
teatrze przedstawieniu świata który nie jest
ani zły ani dobry po prostu jest egoistyczny
pod maską dobrych intencji najczęściej skrapla się
jak z cichej burzy jad interesu egoizmu prywaty
a przecież wiersze są dla ludzi i nie dla ludzi
zatem pisałem po to aby być kochanym
zauważonym na swój mizerny szczeniacki sposób
czy czas dojrzeć nie wystawiać zaprawionej w bojach
już nie tak młodej piersi na ciosy świata
szczekaczy kundli i tchórzy którzy przymierzają obrożę
na zawołanie jadu interesu prywaty chamstwa
Ewelinka śpi wystarczy mi to na swoich barkach
mogę udźwignąć cały olbrzymi świat
iść na zakupy po mleko po chleb do kiosku
po gazetę po papierosy dać się wyżyć życiu
i jednocześnie myślę nie ranić najbliższych osób
samemu dać się zranić ale nie ranić tych
których naprawdę kocham
pełno fajerwerków o tak i wielka nuda przesytu
dzisiaj witam nowy wiosenny burzowy dzień
ciemne i białe chmury
powitajcie mnie czy nie widzicie że dopiero teraz
jestem z wami?
Commenting expired for this item.
No comments