Gdy wąż małża spotka,
chciałby wejść do środka
i, jak to u węży,
wije się i pręży.
Lecz małża z reguły
wstrzymują skrupuły,
nim muszlę odemknie,
kusi go wąż pięknie.
Z początku z oddali,
intelekt pochwali
i wnętrza zalety,
temat dla poety.
Wspomni mimochodem
ładną dziś pogodę,
(słonko ząbki szczerzy,
zrzucisz swój pancerzyk?)
Zbliża się co słowo
niby przypadkowo
to ogonkiem muśnie,
to syknie frymuśnie,
lecz kły sobie ostrzy;
wąż to szczwany łotrzyk.
Pod maską na twarzy
wciąż o miąższu marzy.
Wolno, konsekwentnie
czeka aż małż pęknie,
aż muszla jak skała,
zmięknie zwilgotniała.
Kiedy to się stanie,
wąż porzuca granie,
bo małż chętnie gada
sam do muszli wkłada.
Commenting expired for this item.
No comments