Language
~ REMINISCENCJE ZADUSZNE
Year of Creation: 1994 | Published: 2020-11-04 | Theme: fragment około poetyckiej prozy

        ~ REMINISCENCJE ZADUSZNE  
                                    - (fragment około poetyckiej prozy)

             Odruchowo zerknąłem w jego stronę 
        nieco zwalniając krok
        może przez ten sugestywny grymas 
        na jego woskowej twarzy
        zroszonej cekinami kropel potu

             Szedł wolno, a raczej posuwiście człapał
        mozolił kroki jakoś ociężale
        wzdłuż kamiennej ciszy cmentarnego płotu
        granicy miejsca pochówku uczuć
        emocji i marzeń
        niczym brzegiem morza martwego 
        pełnego klifów pamięci i niepamięci
        abrazji wspomnień i zapomnień

             Ot… spóźniony na życie przechodzień 
        o zmęczonym uśmiechu
        i pokaleczoną laską w szorstkich dłoniach
        przydługich, pogniecionych spodniach
        wlókł się tą drogą 
        może powrotną do pustego domu
        jak dreptak niepotrzebny nikomu
        może… 
        bo wracał jak manekin 
        wycyzelowany w Madame Tussaud pracowniach
        pomyślałem…
        i chyba rozumiałem co czuje

             Jakby przytłoczony własną historią
        z poczuciem bezsensu
        stąpał po coraz bardziej obcej mu ziemi
        … nie zauważał nawet
        spadających pod nogi kasztanów
        … a z każdym mozolnie stawianym krokiem 
         w natłoku innych myśli 
        z wiekiem coraz cichszych… 
        jakby bał się bym nie usłyszał 
        cedził pod nosem… pytanie

            … Czemu nigdy nie widział 
         swej szczęśliwej gwiazdy ?
        a tyle ich spada szczęściarzom
        on zaś mógł przecież zostać astronomem
        skoro… co dopiero niedawno zrozumiał 
        że dzieckiem przez całe życie być nie mógł

            Dopiero teraz… 
        choć nawet przed sobą 
        długo nie chciał się do tego przyznać             
        zwolna wraca do lat dzieciństwa

             Miał w oczach inne tęsknoty
        i jakąś żałość, że tyle go ominęło
        a mogło się wydarzyć
        mógłby choć raz w życiu 
        być kochankiem uczuciem opętanym 
        gdyby… był kochany
        gdyby… dostał od losu 
        choć małą próbkę miłości 
        w pakiecie z jesiennym deszczem
        i bonusem wiosennego Słońca i Księżyca
        a może jednak… coś przeoczył…

             A może i na tę najważniejszą promocję
        też się spóźniłem… pomyślał
        bo doskwierało mu dojmujące przekonanie
        że nawet duszę miał z przeceny
        choć sam też jej nie umiał docenić

            Ja zaś, choć gdzieś się spieszyłem
        nie umiałem przejść koło niego obojętnie
        może by się nie minąć z jego inną prawdą
        a może się obawiałem
        choć może niesłusznie… 
        że gdy znowu na niego spojrzę
        speszony nic nie odpowie 
        może nie zechce
        a może już nie będzie potrafił 
        nawet spojrzeniem

            Jednak nieśmiało spojrzałem… 
        chyba nie zauważył
        może i dobrze - pomyślałem

            Dziś nie wiem, nie pamiętam
        dlaczego tak zapadł mi w pamięci
        że postanowiłem 
        ten niewiele wtedy znaczący epizod
        zapisać… nie tylko w pamięci
        i, że wracam do tego
        a miałem wtedy około czterdziestki
        on chyba jesieni dwa razy więcej
        ale myślę
        że mimo to kochał swe życie
        i choć może takiego nie chciał
        ale…
        takie tylko miał


            Prezes ?

⊰Ҝற$⊱………………………………………… Toruń - 1 listopada '94

If you liked, say thanks for author
Nice10

Report a problem

Please login first to comment.

Comments

No comments

Author
  • Poems: 94
  • Comments: 4
  • Last login: 3 weeks ago