Language
Milosz Biedrzycki
Przyłapałam Czesława Miłosza przed śmiercią

Przyłapałam Czesława Miłosza przed śmiercią,

jak na ulicy Senackiej jadł pizzę z tekturki.

 

Już nigdy nie będę w stanie

zaakceptować go jako autorytet.

 

Co tam: jadł. Wyżerał. Rękami. Ten,

co najbardziej miał cenić porcelanę. Nigdy.

 

Jeśli odrzucimy integralność dzieła i życia,

co nam zostanie? Anomia.

 

Co mruczysz? Że gdybyś w wierszu napisał

o tym, jak dusisz niemowlaki i zjadasz je na śniadanie?

 

Po pierwsze, trochę cię znamy

i wiedzielibyśmy, że robisz sobie jaja.

 

Prawdopodobnie. Po drugie, nawet gdyby to była

prawda, to wcale nie stawiałoby cię

 

w dobrym świetle